"Dobry adres" - Carrie Karasyov & Jill Kargman

Oryginalny tytuł : The Right Address
Data wydania w Polsce : 2005r.
Wydawnictwo : Wydawnictwo Literackie
Ilość stron : 441
Moja ocena : 4/6
Wielu z nas marzy o
ogromnym apartamencie lub willi z basenem, własnym kamerdynerze i karcie
debetowej tak pełnej, że do końca życia nie trzeba martwić się o wydatki.
Jednak czy możliwa jest pełna idylla? Kiedy niespodziewanie wkroczy się do
grona bogaczy można się przeliczyć. W nowym towarzystwie nie zawsze łatwo o
akceptację. Trzeba o nią zawalczyć.
Melanie Korn po poślubieniu bogatego Arthura pełna
entuzjazmu otwiera drzwi do świata innych miliarderek. Jednak życie
błyskawicznie ją otrzeźwia. Nowe koleżanki niezbyt cenią sobie jej towarzystwo
i żadna z nich nie ma zamiaru oprowadzić jej po tym świecie. Od tej pory
Melanie znajduje się w świecie obłudy. Kobiety mieszkające w nim słyną tylko i
wyłącznie ze swojego bogactwa. Uważają się za czyniące dobro, choć tak na
prawdę nie mają pojęcia na co tak hojnie przekazują swój majątek. Filantropia
jest dla nich konkursem. A pod ich serdecznym uśmiechem kryje się nienawiść.
Do Melanie nie od razu dociera drugie oblicze nowojorskiej
elity. Pragnie za wszelką cenę dostać się do tej krainy. Nie rozumie aluzji
płynących z zewnątrz, jest zaślepiona przez swój cel. Ale Melanie to nie
kolejna zagubiona dziewczyna w Nowym Jorku, która kroczy przez jego ulice z
dziecięcą naiwnością i wiarą, że ktoś poprowadzi ją za rękę. Jest to bohaterka,
która budzi wiele emocji. Z początku czytelnik może nawet jej nie polubić ze
względu na jej popisywanie się przed towarzystwem i przekonanie, że sympatię
innych może sobie wykupić mimo braku klasy, która dla multimilionerek jest
niezwykle ważna. Jednak później rodzi się w nas sympatia do bohaterki i zaczynamy
jej współczuć, dopingować i obawiać o dalsze losy.
Melanie to nie jedyna bardzo dobrze wykreowana postać.
Właściwie wszystkie osoby pojawiające się w historii budzą różne odczucia.
Niemal nad każdym z nich możemy rozmyślać i utworzyć ciekawą dyskusję na ich
temat. W książce pojawia się wiele wątków, więc tak naprawdę historia z punktu
widzenia Melanie to tylko jeden z nich.
Lubię od czasu do czasu sięgnąć po lekką książkę na temat
życia nowojorskiej śmietanki towarzyskiej. Czasami jednak są one tak lekkie i
niezobowiązujące, że nie pozostają na długo w pamięci. Na szczęście „Dobry
adres” do nich nie należy. Jest naprawdę wciągającą książką i byłam bardzo
ciekawa jak potoczy się życie każdego z bohaterów. Zdarzały się momenty kiedy
czytałam ją ze wstrzymanym oddechem lub miałam ochotę krzyczeć i powstrzymywać bohatera
od złej decyzji. Co więcej były takie chwile kiedy chętnie cofałam się do
jakiegoś fragmentu i czytałam go ponownie. Sama nie wiem dlaczego tak
przeżywałam tę historię i nie mogę ręczyć, że dla kogoś innego nie będzie
zwykłym czytadłem na leniwe popołudnie, lecz mi zapadnie ona w pamięć.
„Dobry adres” to druga książka Jill Kargman i Carrie
Karasyov, którą przeczytałam i jestem pewna, że sięgnę po więcej. Wiem, że
wielu z was mówi „Nie mam czasu na takie lektury, więc wolę przeczytać coś
bardziej ambitnego/coś na co mam ochotę od dawna”, ale uważam, że nie warto
zrażać się tylko ze względu na kategorię. Niemal każda książka wzbogaca nas w
pewien sposób i jej lektura nie jest czasem straconym.
Lubię czasem sięgnąć po luźne lektury, więc chętnie się skuszę:)
OdpowiedzUsuńa mnie ostatnio ciągnie do książek z większym dnem, lekkie powieści zostawię sobie na później :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że znów jesteś:-)
OdpowiedzUsuńCo do książki, ja chętnie poczytam coś relaksującego, więc już zapisuje sobie powyższy tytuł do mojej czytelniczej listy życzeń.
Uważam, że czytanie od czasu do czasu mniej ambitnych książek jest jak najbardziej wskazane;) Trochę relaksu zawsze się przyda;) Powieść opisana przez Ciebie wydaje się ciekawa, nie czytałam jeszcze nic o podobnej tematyce.
OdpowiedzUsuńZostałaś oTAGowana! Zapraszam serdecznie do zabawy ;))
OdpowiedzUsuńPo książkę raczej nie sięgnę, ale przyznaję że miło że jesteś z nami :D
OdpowiedzUsuńTak. Wolę ambitniejsze lektury, ale od czasu do czasu też sięgam po lżejsze. :) Lubię obyczajówki, więc myślę, że tę książkę kiedyś przeczytam. Tematycznie wydaje się ciekawa, dobrze oceniasz, więc czemu nie? :)
OdpowiedzUsuń„Nie mam czasu na takie lektury, więc wolę przeczytać coś bardziej ambitnego/coś na co mam ochotę od dawna” - niestety tak muszę się podpisać. Przynajmniej na ten dzień. Bo inne książki czekają, a na rozluźnienie mam Chmielewską, która niezawodnie poprawia mi humor. Jednak nie mówię całkowicie nie, jeśli kiedyś będę miała trochę czasu, a ta książka wpadnie mi w ręce, to czemu nie?
OdpowiedzUsuń