wtorek, 29 maja 2012

Matczyna miłość - "Na ratunek" N.Sparks

I znów miałam napisać wcześniej, jednak ten tydzień jest dla mnie dość pracowity i nawet w weekend nie miałam zbyt wiele czasu na czytanie. Na zaglądanie na Wasze blogi też nie zawsze znajduję czas, ale choć nie zawsze udaje mi się coś naskrobać, staram się być na bieżąco z nowymi wpisami i zawsze czytam Wasze komentarze :) Dziękuję za to, że wciąż jesteście i nie zrażacie się kiedy nie ma mnie przez dłuższy okres czasu :).

"Na ratunek" - Nicholas Sparks 

 Oryginalny tytuł : The Rescue
Data wydania w Polsce : 2001r.
Wydawnictwo : LiBROS
Ilość stron : 400
Moja ocena : 4,5/6


Dla każdego człowieka słowa „Kocham cię” mają szczególne znaczenie. Chcemy je słyszeć od bliskich. Każda matka czeka na te dwa wyrazy i wzrusza się kiedy je usłyszy. Jednak po pewnym czasie choć wyrażenie sprawia nam przyjemność, jeśli słyszymy je często nie przywiązujemy do niego tak wielkiej wagi. Lecz kiedy oczekujemy tego wyznania od konkretnej osoby staje się ono jednym z najważniejszych dowodów miłości.
Denise Holton czeka na te słowa od kilku lat. Pragnie usłyszeć je od swojego synka, jednak wie, że nie może go do niczego nakłaniać. Ale tak naprawdę Denise nie wie czy kiedykolwiek jej dziecko wyzna jej swoje uczucia. I nie dlatego, że jej nie kocha. Czteroletni Kyle cierpi na zaburzenia mowy. Żaden lekarz nie potrafi stwierdzić co jest źródłem choroby. Kyle potrafi odpowiadać tylko na proste pytania, nie rozumie wypowiedzi o bardziej skomplikowanej budowie, z którą nie mają problemu jego rówieśnicy. Denise spędza całe dnie ucząc synka nowych słów.  Jednak pewnego dnia Kyle gubi się w lesie. Taylor McAden, niezwykle zdeterminowany członek ochotniczej straży pożarnej odnajduje chłopca. Udana akcja poszukiwawcza zbliża do siebie Denise i Taylora. Jednak nie jest to początek sielanki...
Nicholas Sparks, popularny autor wielu bestsellerowych romansów takich jak „Pamiętnik”, „Jesienna miłość” czy „I wciąż ją kocham” po raz kolejny pozytywnie mnie zaskoczył. Wprawdzie nastąpił moment kiedy na jakiś czas odłożyłam tę lekturę, jednak postanowiłam do niej wrócić i bardzo mnie to cieszy. Ponieważ gdybym tego nie zrobiła ominęłyby mnie wszystkie emocje jakie wywołuje ta książka.
Tak naprawdę najważniejszym wątkiem „Na ratunek” jest relacja dziecko-rodzic. Oddanie Denise w stosunku do Kyle’a jest wręcz niewyobrażalne. Ukazanie miłości matki do syna w ten sposób odzwierciedliło moc miłości rodzicielskiej, która daje siłę do największych życiowych poświęceń. Miało to dla mnie jeszcze większe znaczenie dlatego, że zdawałam sobie sprawę z tego, że historia chorego chłopca nie jest jedynie fikcją literacką. Nicholas Sparks opisał w książce własne zmagania z synkiem posiadającym poważną wadę wymowy. Wszystkie odczucia i praca Denise łączą ją z autorem książki. Wątek romantyczny jest oczywiście ważny i stanowi punkt zaczepienia, jednak własne doświadczenia bohaterów odnoszą się głównie do więzów rodzinnych, które miały ogromny wpływ na ich wspólną przyszłość.
Ostatnie strony książki „Na ratunek” wywołały u mnie potok łez i kiedy o tym myślę moje oczy wciąż zachodzą mgłą. Niesie ona nadzieję dla osób, które wychowują chore dziecko lub nie mogą pogodzić się ze śmiercią bliskiej osoby.
Jestem pod wrażeniem postaci Denise. Bo właśnie to są bohaterzy. Bohaterzy, których nie dostrzegamy na co dzień. Nie noszą złotych medali, nie szczycą się dobrymi wynikami. Po prostu są i zmagają się z ciężarem codzienności. To zesłane z góry anioły w postaci ludzi. A ich problemy to dary nadane po to by mogły przekazywać swoją dobroć.

środa, 23 maja 2012

Stosik nr 4

 Na dworze coraz cieplej, do łask wracają spódniczki i krótkie spodenki. Warto to wykorzystać i wybrać się wraz z książką na spacer do parku lub przynajmniej usiąść na balkonie czy w ogrodzie. Właśnie dlatego udałam się do biblioteki by zaopatrzyć się w nowy stosik. A oto moje zdobycze:


 Od góry...
  • Dom zbrodni - Agatha Christie , ponieważ dobrze jest zapoznać się z klasyką, a ta książka wydała mi się całkiem ciekawa :).
  • Zaginieni - Jane Casey
  • Jutro 2 i 3 - John Marsden , kolejne części serii Jutro, o której niedawno pisałam.
    Cecelia Ahern - Thanks for the Memories
  • A do tego Thanks for the Memories - Cecelia Ahern , w oryginale, ponieważ postanowiłam podszkolić w ten sposób swój angielski i każdego dnia tłumaczę po fragmencie książki ucząc się nowych słów ;). To naprawdę fajny sposób, szczególnie jeśli jesteśmy ciekawi dalszej treści i przy wyborze obcojęzycznej książki należy się tym kierować, bo nauka w domu powinna sprawiać przyjemność, nie warto robić tego na siłę :).

Szczególnie ciekawa jestem dwóch pierwszych pozycji. Co sądzicie o tym stosiku? Czytaliście?

Nowy wpis wkrótce :).


sobota, 19 maja 2012

1# Mój pierwszy TAG

Dopiero kilka dni temu zobaczyłam, że zostałam oTAGowana przez Basię♥ za co bardzo, bardzo dziękuję :). Bardzo lubię takie zabawy, więc cieszę się, że zostałam do niej zaproszona :). W tej brało już udział mnóstwo osób, jednak przedstawię zasady :

  1. Każda oTAGowana osoba ma za zadanie odpowiedzieć na 11 pytań zadanych przez "Taggera" na swoim blogu.
  2. Po odpowiedzeniu na zadane pytania wybierasz nowe 11 osób do oTAGowania i piszesz je w swoim poście.
  3. Tworzysz 11 nowych pytań dla osób oznaczonych w TAGu i piszesz je w swoim TAGowym poście.
  4. Wymieniasz w danym poście osoby oTAGowane przez Ciebie.
  5. Nie oznaczaj oTAGowanych już osób.
  6. Poinformuj wypisane osoby, że zostały oTAGowane.
 Nie będę jednak zapraszać nowych osób, ponieważ jestem już mocno spóźniona i jak już wcześniej napisałam - w tagu brało udział mnóstwo osób i nie wiem kogo jeszcze mogłabym oznaczyć.
Ok, czas na odpowiedzi na pytania Basi :).

1. Jaka jest Twoja ulubiona lektura szkolna? (Jeśli nie chodzisz już do szkoły, to jaka była?)
Chyba najbardziej podobały mi się sztuki Szekspira - "Makbet" i "Hamlet", ponieważ mają ciekawą fabułę, są pisane lekkim,zrozumiałym piórem i bardzo ciekawie nim operuje. Niekiedy zaskakiwało mnie, że pewne sytuacje i zachowania są tak wiernym odzwierciedleniem współczesnej rzeczywistości i chyba to się nie zmieni. Niedawno przeczytałam "Świętoszka" Moliera, który również przypadł mi do gustu. Został napisany w lekkim i zabawnym tonie. 
Z dawnych lat dobrze wspominam "Dzieci z Bullerbyn", ale chyba najbardziej w czasach podstawówki spodobał mi się "Pies,który jeździł koleją", ta książka bardzo mnie wzruszyła.
2. W jakiej porze roku się urodziłeś?
Jesień :).
3. Napisałeś/aś kiedyś jakiś wiersz?
Tak, napisałam kilka. Większość dla siebie, na próbę, a jeden razem ze zdjęciem wygrał internetowy konkurs na stronie o chomikach haha. To było dla mnie duże wyróżnienie,ale mimo wszystko choć dużo piszę, nie czuję się dobrze pisząc wiersze. Takie utwory powinny mieć swoją głębię, a w moim przypadku mam wrażenie, że są one naciągane i nienaturalne, a te rymowane bardzo dziecinne. Trzeba po prostu mieć do tego powołanie.
4. Masz rodzeństwo?
Starszego brata :).
5. Lubisz czytać książki o wampirach/wilkołakach/aniołach/potworach?
Nie jestem fanką fantastyki, ale staram się nie mówić nie. Saga "Zmierzch" mnie urzekła, ale kiedy w okresie jej sławy książki o wampirach i wilkołakach zaczęły się mnożyć jak grzyby po deszczu odstraszyło mnie to. Dlatego właśnie rzadko sięgam po takie książki i ostrożnie do nich podchodzę. Wszystko zależy od fabuły, nie chcę czytać co jakiś czas tego samego tylko ze zmienionymi imionami. 
6. Uprawiasz sport? Jeśli tak, to jaki?
Nie uprawiam żadnego sportu regularnie i nie przepadam za grami zespołowymi czy biegami. Nie oznacza to jednak, że jedynie siedzę i czytam książki - najważniejsze to znaleźć aktywność, która sprawia przyjemność i dla mnie jest to pływanie, jazda na rowerze czy spacery :).
7. Dlaczego założyłaś/eś bloga?
Zaczęłam podczytywać różne blogi z recenzjami książek, spodobała mi się panująca na nich atmosfera, przyjaźnie wśród blogowiczów, zabawy i wymianki, które świadczą o ich zaufaniu do siebie. Pomyślałam więc czemu nie? Lubię pisać, a skoro tak wiele czytam, mogłabym spróbować z recenzjami. Dzięki temu popracowałabym nad swoim stylem, stopniowo poprawiłabym błędy, a książki nie umykałyby w pamięci, bo w każdej chwili mogłabym zajrzeć tutaj. I tak to się zaczęło :). Bardzo cieszę się, że tu jestem i wciąż mam mobilizację by pisać, a nie tak jak wiele razy mi się zdarzało - porzucać bloga.
8. W jakim miesiącu tego roku przeczytałaś/eś najwięcej książek?
Och, nie mam pojęcia :). Raczej nie robię w myślach żadnego podsumowania i nie zależy mi żeby przeczytać ich jak najwięcej, ponieważ najważniejsza jest przyjemność z czytania i czasami po prostu jakoś nie ma na to ochoty lub książka wymaga by czytać ją w wolniejszym tempie, a innym razem zdarza się, że czyta się ją jednym tchem. 
9. Twoje ulubione czasopismo?
Nie mam ulubionego czasopisma. Najczęściej czytam czasopisma dla kobiet jak Świat Kobiety, Poradnik Domowy czy Olivia. Tam znajduję to co mnie interesuje - ciekawe artykuły,porady,makijaż itd. Lubię też Skarb wydawany bezpłatnie przez drogerie Rossmann.
10. Interesujesz się modą?
Lubię przeglądać blogi szafiarskie czy czasopisma związane z modą i jak większość kobiet lubię kupować nowe ubrania, jednak nie podążam ślepo za modą - nie muszę mieć czegoś tylko dlatego, że jest teraz modne. Wybieram to co mi się podoba i pasuje do mojej sylwetki.
11. Wygrywasz 1 000 000 złotych. Co z nimi zrobisz?
Hmm, myślę, że na obecną chwilę dużą ich część przekazałabym rodzicom, aby pozbyli się wszelkich kredytów i nie musieli martwić się o pieniądze. Reszta prawdopodobnie została by odłożona na przyszłość np. moje studia oraz na "czarną godzinę". No i na pewno w początkowym szale radości wybrałabym się razem z mamą na duże zakupy :D.

Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca i przeczytaliście moje odpowiedzi bawiąc się równie dobrze jak ja przy odpowiadaniu :). A teraz wyruszam do sklepu po składniki na pyszne,czekoladowe ciasto, a później zapowiada się piękne, słoneczne popołudnie z książką czego również Wam życzę :).

środa, 16 maja 2012

Ukarać czy nie?

Cześć kochani! Jestem z powrotem. Ogromnie dziękuję Wam za to, że mimo, że czasami kompletnie nie mam czasu lub siły by odwiedzić Wasze blogi to i tak wciąż ze mną jesteście. Wasze opinie są dla mnie niezwykle ważne i zawsze jestem ciekawa co myślicie o tym co opisuję w notce, więc dziękuję Wam z całego serca :).

"Ukarać zbrodnię" - Erica Spindler

Oryginalny tytuł : All Fall Down
Data wydania w Polsce : 2006r.
Wydawnictwo : Harlequin Enterprises
Ilość stron : 480
Moja ocena : 5/6 


Ludzie często zakładają z góry, że czarne jest czarne, a białe jest białe i nie ma nic pomiędzy. Gdy ktoś zabija należy do tej pierwszej grupy. Automatycznie staje się dla społeczeństwa zły. Lecz co jeśli zbrodnia popełniona została z dobrymi intencjami? Rzeczywiście, trudno to sobie wyobrazić. Ale kiedy ktoś na kogo jesteśmy skazani na całe życie jest prawdziwym potworem, jego śmierć może być dla bliskich wybawieniem. I jest ktoś kto chce im pomóc. To Mroczny Anioł.
Na jego trop jako jedyna trafia młoda policjantka Melanie May. Dostrzega ona podobieństwo między dziwnym zgonami określanymi jako wypadki, których ofiarami są mężczyźni znęcający się nad żonami i dziećmi, którzy uniknęli kary za swoje przestępstwa. Melanie targana sprzecznymi uczuciami postanawia zaryzykować swoją karierę i rozpocząć śledztwo. Namawia do współpracy Connora Parksa, agenta FBI i znakomitego profilera – specjalisty w tworzeniu portretów psychologicznych zbrodniarzy.
Postać mordercy jest tutaj bardzo ciekawie zarysowana. Nie łatwo jednoznacznie go ocenić. Dla jednego czytelnika najważniejsze będzie prawo i zakaz przejmowania roli Boga i decydowania o życiu innych, inny uzna, że Mroczny Anioł postępuje dobrze i nie należy go powstrzymywać. Szczególnie kiedy sami znaleźliśmy się w podobnej sytuacji i stając w rozterce między dobrem rodziny, a prawem modlimy się o śmierć bliskiej osoby, która zatruwa nasze życie.
Dodatkowym plusem książki jest romantyczny wątek Melanie i Connora. Doświadczony, cyniczny agent i początkująca, ambitna policjantka wymieniają się zabawnymi, ciętymi uwagami. Z czasem ich znajomość przeradza się w coś więcej.
Rok temu po raz pierwszy sięgnęłam po książkę Erici Spindler. Był nią „Złodziej tożsamości”. Autorka kryminałów zachwyciła mnie swoim piórem. Po lekturze książki „Ukarać zbrodnię” Spindler przekonała mnie do siebie całkowicie i myślę, że wkrótce trafi ona na listę moich ulubionych powieściopisarzy, a ja mam jeszcze większy apetyt na jej twórczość.
Początkowo podejrzenia Melanie uważałam za niezwykle naciągane, nieprzekonujące. Jednak z czasem uznałam wersję dziewczyny za wiarygodną. Co prawda zakończenie nie było dla mnie absolutnym zaskoczeniem, lecz całość książki to rekompensuje i zdecydowanie się nie zawiodłam. „Ukarać zbrodnię” pod względem ogólnego zarysu fabuły nie różni się od innych książek tego samego gatunku. Ale za to ukazanie mordercy w innym świetle nie przypomina kryminałów jakie dotychczas przeczytałam. Skłania ono do refleksji co tak naprawdę jest dobrem, a co złem i przekonuje, że nie warto z góry osądzać historii, której nie poznaliśmy od wewnątrz, a jedynie znamy ją pobieżnie na przykład z mediów.

czwartek, 10 maja 2012

Trafić pod dobry adres...

Nareszcie jestem! :D Bardzo, bardzo przepraszam za nieobecność, ale jakoś nie potrafiłam się odnaleźć po tylu wolnych dniach i ten tydzień jest wypełniony bieganiną i brakiem zorganizowania. Jednak dzisiaj mniej więcej wszystko sobie ułożyłam i już do Was wracam ;).


"Dobry adres" - Carrie Karasyov & Jill Kargman
 
Oryginalny tytuł : The Right Address
Data wydania w Polsce : 2005r.
Wydawnictwo : Wydawnictwo Literackie
Ilość stron : 441
Moja ocena : 4/6

 

 Wielu z nas marzy o ogromnym apartamencie lub willi z basenem, własnym kamerdynerze i karcie debetowej tak pełnej, że do końca życia nie trzeba martwić się o wydatki. Jednak czy możliwa jest pełna idylla? Kiedy niespodziewanie wkroczy się do grona bogaczy można się przeliczyć. W nowym towarzystwie nie zawsze łatwo o akceptację. Trzeba o nią zawalczyć.
Melanie Korn po poślubieniu bogatego Arthura pełna entuzjazmu otwiera drzwi do świata innych miliarderek. Jednak życie błyskawicznie ją otrzeźwia. Nowe koleżanki niezbyt cenią sobie jej towarzystwo i żadna z nich nie ma zamiaru oprowadzić jej po tym świecie. Od tej pory Melanie znajduje się w świecie obłudy. Kobiety mieszkające w nim słyną tylko i wyłącznie ze swojego bogactwa. Uważają się za czyniące dobro, choć tak na prawdę nie mają pojęcia na co tak hojnie przekazują swój majątek. Filantropia jest dla nich konkursem. A pod ich serdecznym uśmiechem kryje się nienawiść.
Do Melanie nie od razu dociera drugie oblicze nowojorskiej elity. Pragnie za wszelką cenę dostać się do tej krainy. Nie rozumie aluzji płynących z zewnątrz, jest zaślepiona przez swój cel. Ale Melanie to nie kolejna zagubiona dziewczyna w Nowym Jorku, która kroczy przez jego ulice z dziecięcą naiwnością i wiarą, że ktoś poprowadzi ją za rękę. Jest to bohaterka, która budzi wiele emocji. Z początku czytelnik może nawet jej nie polubić ze względu na jej popisywanie się przed towarzystwem i przekonanie, że sympatię innych może sobie wykupić mimo braku klasy, która dla multimilionerek jest niezwykle ważna. Jednak później rodzi się w nas sympatia do bohaterki i zaczynamy jej współczuć, dopingować i obawiać o dalsze losy.
Melanie to nie jedyna bardzo dobrze wykreowana postać. Właściwie wszystkie osoby pojawiające się w historii budzą różne odczucia. Niemal nad każdym z nich możemy rozmyślać i utworzyć ciekawą dyskusję na ich temat. W książce pojawia się wiele wątków, więc tak naprawdę historia z punktu widzenia Melanie to tylko jeden z nich.
Lubię od czasu do czasu sięgnąć po lekką książkę na temat życia nowojorskiej śmietanki towarzyskiej. Czasami jednak są one tak lekkie i niezobowiązujące, że nie pozostają na długo w pamięci. Na szczęście „Dobry adres” do nich nie należy. Jest naprawdę wciągającą książką i byłam bardzo ciekawa jak potoczy się życie każdego z bohaterów. Zdarzały się momenty kiedy czytałam ją ze wstrzymanym oddechem lub miałam ochotę krzyczeć i powstrzymywać bohatera od złej decyzji. Co więcej były takie chwile kiedy chętnie cofałam się do jakiegoś fragmentu i czytałam go ponownie. Sama nie wiem dlaczego tak przeżywałam tę historię i nie mogę ręczyć, że dla kogoś innego nie będzie zwykłym czytadłem na leniwe popołudnie, lecz mi zapadnie ona w pamięć.
„Dobry adres” to druga książka Jill Kargman i Carrie Karasyov, którą przeczytałam i jestem pewna, że sięgnę po więcej. Wiem, że wielu z was mówi „Nie mam czasu na takie lektury, więc wolę przeczytać coś bardziej ambitnego/coś na co mam ochotę od dawna”, ale uważam, że nie warto zrażać się tylko ze względu na kategorię. Niemal każda książka wzbogaca nas w pewien sposób i jej lektura nie jest czasem straconym.