Witajcie! Planowałam w ciągu tego tygodnia wstawić dwie recenzje, lecz mimo, że jedną z książek skończyłam czytać już we wtorek to dopiero teraz miałam czas aby napisać recenzję.
Ach majówka... Długo czekałam na ten odpoczynek :). Wyjeżdżam i już sobie wyobrażam te spacery na świeżym powietrzu, jazdę na rowerze, filmowe wieczory i dni z książką ;). I z góry przepraszam Was za brak recenzji - przez ten tydzień nie będę miała dostępu do internetu, poza tym nie wiem czy uda mi się wiele przeczytać oprócz "Potopu", który do cienkich lektur nie należy. Lecz przypuszczam, że pojawi się dość obszerny wpis na temat filmów jakie mam w planach obejrzeć przez ten czas :).
Życzę Wam wspaniale spędzonego weekendu majowego, przy stosie dobrej lektury i pięknej pogodzie! :)
Jutro - John Marsden
Oryginalny tytuł: Tomorrow
Data wydania w Polsce : 2011r.
Wydawnictwo : Znak
Ilość stron: 270
Moja ocena : 4/6
Wyobraź sobie... Wracasz z udanej wycieczki ze znajomymi,
cały szczęśliwy i stęskniony za domem. Wjeżdżasz na podjazd i... nic. Mama nie
biegnie ci na powitanie, nie słychać hałaśliwego brata, psy nie szczekają
radośnie liżąc cię po twarzy. Cisza. Pustka. Wiesz już, że coś jest nie tak.
Idziesz dalej. Nie ma nikogo. Nie ma rodziców, nie ma sąsiadów, nie ma ludzi. W
takiej sytuacji znalazła się Ellie, bohaterka książki „Jutro, kiedy zaczęła się
wojna”.
Przeważnie kiedy słyszymy o terroryzmie, zamieszkach i
wojnach jest to odległy temat. Patrzymy na zdjęcia z miejsc zdarzeń i mimo
ukłucia żalu, smutku na widok cierpiących ludzi jesteśmy przekonani, że to
nigdy nas nie dosięgnie. Nie boimy się w tym momencie o swoje życie. Jesteśmy
spokojni. Po prostu nie ma takiego tematu pod tytułem „Wojna w Polsce” lub „III
Wojna Światowa”. To dla nas niemożliwe. Ale dlaczego? To prawda, że mimo
codziennych kłótni polityków taktyka rządzenia różni się od dawnych metod. Nieporozumienia
nie są porządkowane pojedynkami na szable czy karabiny. Jednak czy to wyklucza
niebezpieczeństwo? Dzisiejszy świat jest pełen agresji, więc nie powinno
dziwić, że ktoś się buntuje. Więc jeśli jedno państwo wywoła powrót stłumionych
pretensji może z tego powstać wielki bałagan. To wcale nie jest tak niemożliwe.
Kto wie, może ludzie z krajów dzisiaj pełnych wojny, dawniej nie spodziewali
się takiego obrotu sprawy. Może żyli spokojnie, przekonani o swoim
bezpieczeństwie, tak jak my.
Tak więc kiedy w głowie Ellie i jej przyjaciół kiełkuje myśl
o wojnie wydaje się to absurdem. Lecz w takiej chwili nie ma czasu na
rozważania. Trzeba działać, a każda sekunda zwłoki może okazać się śmiertelna.
Zawsze wiedziałam, że kiedy ma się duże oczekiwania często
idzie coś nie po naszej myśli, a zawód jest silniejszy niż zwykle. Życie lubi
nas zaskakiwać. A jednak kiedy sięgałam po „Jutro...” wiązałam tę książkę z
wieloma pozytywnymi opiniami. Od dawna czekałam aby poznać tę historię.
Czytałam o niej tak wiele, a kiedy dodatkowo usłyszałam o niej i obejrzałam
krótki wywiad z autorem w programie „Kino, kanapa, książki” wiedziałam, że
muszę ją przeczytać. Po tej książce oczekiwałam bardzo wiele. Spodziewałam się
olśnienia i zachwytu nad jej treścią. I wprawdzie nie jestem zawiedzona, jednak
pozostał pewien niedosyt.
Przede wszystkim „Jutro...” ukazało mi prawdę o jakiej
napisałam wcześniej – niebezpieczeństwo tak naprawdę jest tuż za rogiem i może
nas dosięgnąć w najbardziej niespodziewanym momencie. I niekoniecznie chodzi tu
o wojnę – nie dopuszczamy do siebie myśli o wielu nieszczęściach, tymczasem nie
zdajemy sobie sprawy jak blisko się znajdują.
John Marsden bardzo dobrze nakreślił bohaterów książki.
Każdy z nich jest inny, a ich zachowanie w obliczu zagrożenia jest interesującą
obserwacją. Kiedy człowiek znajduje się w sytuacji kryzysowej musi podejmować
szybkie i trafne decyzje. I jest wiele postaw jakie możemy przyjąć. W książce
możemy zaobserwować ciekawe przemiany bohaterów, których nikt by się nie
spodziewał.
Myślę, że gdybym wcześniej nie słyszała na jej temat tylu
wychwalających opinii i nie nastawiała się na rewolucję jaką może wywołać
książka, nie miałabym wielu zastrzeżeń. Jestem zadowolona z lektury, ale tak
jak wspomniałam, pozostał pewien niedosyt. I żeby się go pozbyć sięgnę po
kolejną część serii.
„Jutro...” nie jest
zwykłą powieścią młodzieżową. Mówi o sprawach ważnych i tak naprawdę przekracza
granice wiekowe. Jest to również dobra powieść
sensacyjna – nie brakuje tutaj emocji i zapierających dech w piersiach
momentów. Dlatego jeśli jesteś jedną z osób, które nie miały okazji zapoznać
się z tą książką myślę, że ze względu na jej zalety warto to zrobić.
www.seriajutro.pl