piątek, 16 marca 2012

Spełnione obietnice

Za oknem coraz bardziej widać wiosnę. Czas zmienić zimową kurtkę na trencz i nowe półbuty. A jutro pierwszy wyjazd na łono natury - oczywiście z książką ;). A jak to wygląda u Was?

"Obiecaj mi" - Richard Paul Evans

Oryginalny tytuł: "Promise me"
Data wydania w Polsce : 2011r.
Wydawnictwo: Znak

Moja ocena: 5/6

„Obiecaj mi” to książka, o której pisał już chyba każdy recenzent. Jednak ja również nie mogłam porzucić jej bez komentarza. Kiedy zobaczyłam ją w bibliotece na półce z nowościami, moje serce zabiło szybciej. Czytałam o niej tak wiele dobrego i choć bardzo chciałam się z nią zapoznać, sądziłam, że w najbliższym czasie nie będę miała na to szansy. A jednak los się do mnie uśmiechnął.

„Przez te wszystkie lata skrywałam sekret, którym nie mogłam się z nikim podzielić. Gdybym komukolwiek go wyjawiła, nikt by mi nie uwierzył. Nikt by nie zrozumiał mojej tajemnicy. Nikt z wyjątkiem mężczyzny, z którym ją dzielę. Przez ostatnich osiemnaście lat nawet on o niej nie pamiętał. Być może dziś się to zmieni. Dziś wieczorem czas dogonił sam siebie.”*

Czy można zachęcić czytelnika bardziej? Te słowa sprawiają, że usilnie pragniemy poznać tajemnicę głównej bohaterki. I trzeba przyznać, jest to tajemnica nietuzinkowa.

Tak naprawdę nie mogę opisać tej książki choć sama mam ochotę podzielić się z innymi tym sekretem. Ale wtedy cała historia straci sens. Szczerze mówiąc gdyby ta pozycja nie była tak rozreklamowana, nie wiem czy sięgnęłabym po nią ze względu na opis. Wydaje się zwyczajny. A jednak treść „Obiecaj mi” jest niezwykła.

Nie należę do grona szybko czytających i przeczytanie jednej książki zajmuje mi około tydzień. Mimo, że jestem nałogowym czytelnikiem przeciętna książka nie wywołuje we mnie takich emocji, które pozwalają mi zarwać noc lub sprawiają, że nie mogę odłożyć książki na później. Nigdy nie zależało mi na kursach szybkiego czytania, ponieważ wolę czytać książkę we własnym tempie, czytając kilka rozdziałów dziennie. Ale to nie była książka przeciętna. Choć akcja nie była zawrotna i szokująca na każdej stronie, wciągnęła mnie i oczarowała swoją magią. Mimo, że nie spędziłam nad nią wielu godzin przeczytałam ją w zaledwie dwa dni. Przewracałam kartkę za kartką i nawet nie zdałam sobie sprawy kiedy minęła połowa książki, a następnie epilog. Sama nie wiem co mnie tak urzekło w piórze pana Evansa, ale wiem, że jeszcze wrócę do jego książek.

Wiem, że tę lekturę ma za sobą już mnóstwo osób, ale jeśli tę recenzję czytają osoby, które z książką się jeszcze nie zapoznały, to mam nadzieję, że moje słowa wystarczająco Was zachęciły. Tajemnicę Beth trzeba poznać samemu. Streszczenie z ust innej osoby może zniechęcić, choć nie wyobrażam sobie żeby ktoś kto przeczytał tę pozycję wyjawiał główny wątek przyszłemu czytelnikowi.

*Str. 11

***
I znów przypominam o candy i dziękuję za udział!PS. Dzisiaj już nie odwiedzę Waszych blogów, ale jutro przed południem i wieczorem na pewno nadrobię zaległości ;).

9 komentarzy:

  1. Książki szczerze mówiąc nie znam w ogóle i mimo, że jak piszesz, wielu ją recenzowało, nie trafiłam na żadną recenzję. Więc czytam twoje słowa jako pierwsze na temat tej książki. Wydaje się ciekawa. Możliwe, że jak zauważę ją gdzieś na półce, to się nią zainteresuję :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja też nie miałam jeszcze okazji - ale myślę, że chętnie bym ją przeczytałam. Uwielbiam książki które wciągają i nie można się od nich oderwać(nawet na wyjątkowo ciekawych lekcjach jest to dla mnie trudne:D), ale mam z tym pewien problem: stosunkowo szybko czytam, więc książka szybko mi się kończy. Potem sama wściekam się na siebie. 'Po co się tak spieszyłaś, idiotko!' ;D

    Pozdrowionka! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka już za mną i bardzo mile ja wspominam. Świetna, wzruszająca opowieść.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak szczerze mówiąc, to ja też jej jeszcze nie recenzowałam. Na razie czeka na półce, aż skończę moje priorytety.
    Co do wiosny, to jak na razie żadnych książek w planach nie mam. Dziś długi konkurs recytatorski, jutro wyjazd z kumpelą do Łodzi na FF. Czasu - kompletnie brak.
    Poza tym, prycham kicham jak na razie na wszystkie strony (i dlatego raczej na ten konkurs nie powinnam się wybierać)...

    Co do szybkiego czytania, ja też nie czytam błyskawicznie. Ważne,żeby sprawiało mi to radość. Jednak są takie książki, których nie odłożysz, póki nie poznasz końcówki. Potem pozostaje tylko żal, że tak szybko się skończyło...

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka jest dość popularna i często recenzowana, jednak ja należę do osób, które jeszcze nie miały okazji mieć jej w swoich rękach. Tak więc dziękuje za recenzję, bo namówiłaś mnie do przeczytania tej książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czuje sie zachecona i zaciekawiona :-)).

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli chodzi o mnie, przyjemność czytania zepsuło mi trochę to, że znałam wcześniej Żonę podróżnika w czasie i kilka podobnych książek, bo prawie od razu domyśliłam się o co chodzi... W każdym razie też uważam, że warto przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Szczerzę mówiąc do tej pory w ogóle nie słyszałam o tej książce , dlatego bardzo dziękuję , że napisałaś tą notkę :**

    http://dont--stop--believin.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń