Data wydania w Polsce : 2001r.
Wydawnictwo : LiBROS
Ilość stron : 400
Moja ocena : 4,5/6
Dla każdego człowieka słowa „Kocham cię” mają szczególne
znaczenie. Chcemy je słyszeć od bliskich. Każda matka czeka na te dwa wyrazy i
wzrusza się kiedy je usłyszy. Jednak po pewnym czasie choć wyrażenie sprawia
nam przyjemność, jeśli słyszymy je często nie przywiązujemy do niego tak
wielkiej wagi. Lecz kiedy oczekujemy tego wyznania od konkretnej osoby staje
się ono jednym z najważniejszych dowodów miłości.
Denise Holton czeka na te słowa od kilku lat. Pragnie
usłyszeć je od swojego synka, jednak wie, że nie może go do niczego nakłaniać.
Ale tak naprawdę Denise nie wie czy kiedykolwiek jej dziecko wyzna jej swoje
uczucia. I nie dlatego, że jej nie kocha. Czteroletni Kyle cierpi na zaburzenia
mowy. Żaden lekarz nie potrafi stwierdzić co jest źródłem choroby. Kyle potrafi
odpowiadać tylko na proste pytania, nie rozumie wypowiedzi o bardziej
skomplikowanej budowie, z którą nie mają problemu jego rówieśnicy. Denise
spędza całe dnie ucząc synka nowych słów. Jednak pewnego dnia Kyle gubi się w lesie.
Taylor McAden, niezwykle zdeterminowany członek ochotniczej straży pożarnej
odnajduje chłopca. Udana akcja poszukiwawcza zbliża do siebie Denise i Taylora.
Jednak nie jest to początek sielanki...
Nicholas Sparks, popularny autor wielu bestsellerowych
romansów takich jak „Pamiętnik”, „Jesienna miłość” czy „I wciąż ją kocham” po
raz kolejny pozytywnie mnie zaskoczył. Wprawdzie nastąpił moment kiedy na jakiś
czas odłożyłam tę lekturę, jednak postanowiłam do niej wrócić i bardzo mnie to
cieszy. Ponieważ gdybym tego nie zrobiła ominęłyby mnie wszystkie emocje jakie
wywołuje ta książka.
Tak naprawdę najważniejszym wątkiem „Na ratunek” jest relacja
dziecko-rodzic. Oddanie Denise w stosunku do Kyle’a jest wręcz niewyobrażalne.
Ukazanie miłości matki do syna w ten sposób odzwierciedliło moc miłości
rodzicielskiej, która daje siłę do największych życiowych poświęceń. Miało to
dla mnie jeszcze większe znaczenie dlatego, że zdawałam sobie sprawę z tego, że
historia chorego chłopca nie jest jedynie fikcją literacką. Nicholas Sparks
opisał w książce własne zmagania z synkiem posiadającym poważną wadę wymowy.
Wszystkie odczucia i praca Denise łączą ją z autorem książki. Wątek romantyczny
jest oczywiście ważny i stanowi punkt zaczepienia, jednak własne doświadczenia
bohaterów odnoszą się głównie do więzów rodzinnych, które miały ogromny wpływ
na ich wspólną przyszłość.
Ostatnie strony książki „Na ratunek” wywołały u mnie potok
łez i kiedy o tym myślę moje oczy wciąż zachodzą mgłą. Niesie ona nadzieję dla
osób, które wychowują chore dziecko lub nie mogą pogodzić się ze śmiercią
bliskiej osoby.
Jestem pod wrażeniem postaci Denise. Bo właśnie to są
bohaterzy. Bohaterzy, których nie dostrzegamy na co dzień. Nie noszą złotych
medali, nie szczycą się dobrymi wynikami. Po prostu są i zmagają się z ciężarem
codzienności. To zesłane z góry anioły w postaci ludzi. A ich problemy to dary
nadane po to by mogły przekazywać swoją dobroć.